Historia.

28 marca 1998r., ten dzień zapisał się w kartach historii Ameryki Północnej. Kiedyś mało znany, a teraz jeden z najsławniejszych ludzi - John McCourtney, założył jedno z pierwszych więzień dla młodych buntowników w Stanach Zjednoczonych.

Początkowo poprawczak nie cieszył się zbytnią popularnością, był to budynek zaledwie parterowy, gdzie mieściło się 12 pojedynczych cel. Wygląd zewnętrzny pozostawiał wiele do życzenia. Obskurny, szary i zaniedbany bardziej odpychał niż 'przyciągał' pierwszych małolatów, którzy mieli wyroki bez zawiasów.

Wtedy już 34 - letni John, postanowił odnowić więzienie i zaciągnął mnóstwo pożyczek na ten cel. Z biegiem lat, budynek zaczął wyglądać jak prawdziwy poprawczak.
Do parterowego kondominium zostały dobudowane trzy piętra, gdzie dodatkowo znalazły się kolejne 24 nowe cele, które pieszczotliwie można nazwać pokojami.

Po ponad pięciu latach prac nad Zakładem, McCourtney mógł śmiało rzec, że jego oczekiwania zostały w pełni zaspokojone. Także władze miasta, wydały pozytywną opinię i zezwoliły na umieszczanie w tej parceli, młodych zbrodniarzy, rabusiów i morderców, którzy mieli odsiedzieć swoją karę.

Tak oto John został prawdziwym dyrektorem owej placówki, do której przybywało coraz więcej więźniów, a koszty za odrestaurowanie budynku zwróciły się z 'nawiązką'. Dlatego Dyrektor powiększył wcześniejsze cele, które zostały przystosowane do warunków mieszkalnych dla dwóch osób.

Po latach świetności, John zaczął niedomagać. Przestał kontrolować pracę jak i zarówno pracowników, przebywających w Zakładzie Poprawczym. Schorowany, oddał pałeczkę swojemu dwudziestosześcioletniemu synowi, który nosił imię swojego ojca.
Wtedy to, młody i niezbyt ogarnięty chłopak spowodował tragedię. Na oczach ponad czterdziestu więźniów, doszło do zabójstwa. Okazało się, że nowy Dyrektor ma problemy psychiczne i nienaturalnie duży pociąg seksualny do płci przeciwnej. Toteż kiedy jedna ze strażniczek odmówiła Johnowi Juniorowi, przygody na jedną noc, zaczął się z nią szarpać i zabrał jej z kabury broń. Zagroził, że jeżeli kobieta nie przystoi na jego propozycję, po prostu ją zastrzeli. Jednak ona była pewna, że John robi sobie z niej żarty i nie zgodziła się.
Wtedy srebrny glock zabarwił się szkarłatną krwią i zabryzgał ściany holu. Wszystko to rozegrało się na oczach więźniarki. Niejakiej Rose Carver, która znalazła się tam w nie odpowiednim momencie oraz czasie. Poczęła krzyczeć, a jej hałas wyprowadził już i tak wściekłego, młodszego McCourtney'a do szewskiej pasji. Zaczął strzelać w nią jak opętany.
Hol zaczął napełniać się dziesiątkami więźniów, zwabionych krzykiem Rose. Wtedy jeden ze strażników obezwładnił szalejącego mężczyznę i po jakimś czasie umiejscowiono go w szpitalu dla psychicznie chorych...

Po wielu dochodzeniach, oskarżono młodego Johna o napaść i morderstwo dwóch kobiet w stanie niepoczytalności. A jego miejsce zajął jeden ze strażników Henry Chamberlin, cieszących się sympatią personelu jak i zarówno więźniów. To on nadał Poprawczakowi nowej świetności.

Od 14 grudnia 2011r., poprawczak nosi imię zmarłej strażniczki Alice Susan Currie.
A na bramie, prowadzącej do Zakładu wisi ogromna kamienna tablica, na której wyryte zostały słowa:

'Odważny, to nie ten kto się nie boi,
ale ten który wie,
że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach.'

Dla wspaniałej, całkowicie oddanej pracy Alice Susan Currie.
Karzący i karani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz