Fabuła.

Zostałeś osadzony w Zakładzie Poprawczym im. Alice Susan Currie?
Wspaniale. Chodzą plotki, że jest to więzienie zarezerwowane dla nastolatków.
W sumie to nie jest plotka, a czysty fakt. Przejdźmy jednak do sedna sprawy.
Znajomi opowiadali Ci jak jest tutaj zajebiście? Strażnicy nie zwracają uwagi na to co robisz, ćpasz i chlasz do usranej śmierci. Większego kłamstwa nie próbowali Ci wpoić, wiesz? Nie ciesz się za szybko, bo spotkanie z rzeczywistością bywa bolesne. Ten Ośrodek nie jest Edenem, a zaledwie wrotami do piekła. Zacznijmy więc od tego jak wygląda przeciętny dzień takiego smarkacza jak Ty.

Pobudka o godzinie siódmej, w weekendy dajemy wam pospać do ósmej, nasza strata. Ale nie mamy serca z kamienia.

Jeden ze strażników budzi Cię komendą: pobudka bądź wstawaj. Ale ty go nie słuchasz, więc wyciąga cię siłą.
Twój partner z celi nie ma tyle szczęścia dostaje silny cios w głowę, ciężką pałką policyjną. Zwlekasz się powoli z twardego łóżka i podążasz za innymi zaspanymi młodziakami. Patrzysz na nich. Są podobni do Ciebie. Jedni starsi, drudzy młodsi. Znajdą się nawet osoby w twoim wieku. Każdy odsiaduje swoją karę, cięższą bądź lekką. Nie wszyscy trafili tu za kradzież pieniędzy czy portmonetki. Zdarzają się nawet zabójcy, którzy idąc za tobą, przed tobą czy obok ciebie, nie wyróżniają się z tłumu.

Kiedy wszyscy odebraliście swoje śniadanie i usiedliście w zwartych grupach, daje się słyszeć ciche śmiechy, rozmowy a jeden z odważniejszych zwraca uwagę dyżurującemu strażnikowi, że ma ubrudzoną koszulę, za co zostaje tylko i wyłącznie obrzucony obojętnym spojrzeniem.

Potem przychodzi czas na naukę. Każdy z was, z tobą włącznie. Musi stawić się na lekcjach, które trwają od 10 do 14. Jesteś wyjątkiem tylko wtedy, kiedy zachorujesz. Znowu widzisz te same brązowe, obdarte ławki, zieloną tablicę i wysokiego, lekko szpakowatego nauczyciela.
Sądziłeś, że dasz radę wywinąć się tutaj od zajęć szkolnych? Jesteś przezabawny.

Twoją ostatnią godziną lekcyjną jest wychowanie fizyczne, gdzie znowu trener jest zajęty dwoma gówniarzami, którzy pobili się o piłkę do koszykówki. Nie pograsz sobie dzisiaj, tak mi przykro. Po lekcjach masz czas wolny do końca dnia. Robisz co chcesz, uważając na to, aby nie narazić się nikomu starszemu i silniejszemu.
Pamiętasz do tej pory jak Cię zlali, kiedy nie chciałeś podzielić się z nimi papierosami, które podkradłeś kucharce. Wtedy myślałeś, że już koniec z Tobą.
Po tym incydencie przestałeś palić. Może ze strachu? A może zmądrzałeś. Tylko Ty o tym wiesz.

Zdaje się, że każdy dzień dłuży Ci się w nieskończoność. Godziny zlewają się w jedną całość, a monotonia tłamsi Cię do granic możliwości. Ale! Pocieszę twoją udręczoną duszyczkę. Masz tu przyjaciela. Niezbyt wysokiego, szczupłego i bladego chłopaka o pociągłej twarzy. Uśmiecha się kiedy do niego podchodzisz. Wita Cię serdecznym uściskiem dłoni i pyta, lekko zachrypniętym głosem, jak Ci minął dzień? Lubisz go, ale tak naprawdę nic o nim nie wiesz. Nawet nie powiedział za co siedzi. Złościsz się, ale on Cię uspokaja i znowu jest dobrze. W końcu trzeba mieć kogoś przy sobie, nawet tę nieznajomą osobę, którą po cichu nazywasz przyjacielem.

Wracasz do swojego pokoju przed godziną 22. Wolisz nie narażać się temu strażnikowi, który lubi poniżać takich jak Ty, ale nie obawiaj się, są wyjątki odstające od reguły złego i brutalnego strażnika. Czasami można zakolegować się z bardziej bądź mniej miłym ochroniarzem. Przebierasz się w piżamę przy okazji witając kolegę, który dzieli z tobą to pomieszczenie. Kładziesz się do łóżka i opatulasz szczelnie kołdrą. Przed zaśnięciem skreślasz w głowie kolejny dzień beznadziejnej egzystencji. I wtedy odzywam się ja. Gryzę Cię, doprowadzam do załamania. przeze mnie cierpisz, ale to tylko i wyłącznie twoja wina. Przecież nie musiałeś jej zabijać. Wszystko mogło potoczyć się inaczej. Mogłeś uciec, wytłumaczyć, ale nie. Wolałeś bardziej niekonwencjonalne wyjście. Zadźgałeś ją nożem kuchennym. Wiesz dobrze, że nie obroniłaby się bo za bardzo Cię kochała.
Kochała, bo już jej nie ma i nic za cholerę nie wróci jej życia.

Dalej twoi znajomi mieli rację?

Z serdecznymi pozdrowieniami:
~ Twoje sumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz